Ostatnie punkt mojej podróży po USA znajduje się w południowej Dakocie. To tu postanowiłem złożyć hołd najlepszemu wojownikowi indiańskiego plemienia- Crazy Horse. Jest to najważniejsze miejsce mojej wyprawy.Za punkt honoru, postawiłem sobie odwiedzić pomnik „Crazy Horse” (Szalonego Konia). Pierwszymi ludźmi, którzy zamieszkiwali tereny Stanów Zjednoczonych byli Lakoci (plemię Indiańskie). Oni mieszkali tu zanim biały człowiek postawił nogę na tym kontynencie. Najeźdźcy mieli dużą przewagę nad tubylcami. Nie mówi się o tym, ale notorycznie oszukiwali i tępili rodziny indiańskie. Przez wiele lat mordowali i grabili ich ziemie. Obecnie indianie są odseparowani od otoczenia i umieszczeni w specjalnych rezerwatach. Lakoci klepią biedę, żyjąc na skraju społeczeństwa. Większość z nich popadła w alkoholizm. Amerykanie wstydzą się ich, ubolewają nad słabą edukacją i świadomością tego społeczeństwa. Dużo krwi się przelało przez ten naród. Rany zostały zagojone, a w sercu pozostał żal i smutek. Uczestniczyli w wojnie, która skazana była na porażkę. Polegli na polu walki … Najwybitniejszym strategiem wojennym, w plemieniu Indian, był wojownik o imieniu Crazy Horse. Walczył o wolność i niezależność. Żołnierze amerykańscy się go bali, a oficerowie stając z nim do walki traktowali go z pełnym szacunkiem. Dlatego tak ważne było dla mnie przyjechać w to miejsce i oddać ukłon w jego stronę. Wrócić do korzeni, gdzie wszystko się zaczęło. Spotkać rdzennych mieszkańców Ameryki. Podczas gdy wiele lat temu rzeźbiono w litej skale twarze prezydentów Ameryki przy ich pracach pomagał nasz rodak-Kordian Ziółkowski. Jednak los chciał, że pokłócił się z synem głównego wykonawcy i został wykluczony z projektu. W tym samym czasie, na placu budowy, poznał pewnego Indianina, który bardzo pragnął, aby jego przywódca również był wyryty w skale. Tak zaczyna się historia stworzenia największej rzeźby na świecie Crazy Horse. Kordian Ziółkowski urodził się 31 lat po śmieci szalonego konia, dokładnie tego samego dnia i miesiąca. Magia dat i miłość do Indian przyczyniły się do tego, że nasz rodak podjął się wyzwania. Obiecał, że wyrzeźbi postać Crazy Horse, spoglądającą na głowy prezydentów ameryki. Kupił górę i poświęcił całe życie na tworzenie największej budowli w skale. Obecnie projekt nie jest skończony, szacuje się, że w takim tempie prace potrwają jeszcze 400 lat. Ciekawostką jest to, że rząd Amerykański chciał dać 10 milionów dolarów na dokończenie dzieła, ale Kordian odmówił. Cała inwestycja jest finansowania z datków ludzi, zysków z muzeum i z sprzedaży kruszcu. Kordian miał dziesięcioro dzieci, którzy teraz kontynuują jego dzieło. Rodzina Ziółkowskich konsekwentnie dąży do ukończenia rzeźby Crazy Horse.

Misja życiowa jest czymś więcej niż marzeniem. Jest to idea za która podążają inni. Fundament czegoś dużego, co tworzymy przez całe życie i trwa przez kilka kolejnych pokoleń. Tak tworzy się historia ludzi, kierujących się wyższą wartością.

Crazy Horse