Zakończyłem pierwszą samotną podróż. Chciałem złożyć sobie gratulacje .

  • Spokój wewnętrzny. Spędziłem dwa miesiące w podróży, gdzie mogłem liczyć tylko na siebie. Oczywiście zdarzały się chwilę zwątpienia, które kształtowały mój charakter. To dało mi siłę i wiarę w podejmowaniu dalszych decyzji. W trakcie sztormu na morzu są duże fale i wiatr, jak tylko zanurzysz się pod powierzchnię jest cisza i spokój.
  • Zmierzyłem się z największym lękiem, jaki miałem z językiem obcym. W szkole średniej, nienawidziłem tego przedmiotu. Kocham podróżować i mam świadomość, że komunikacja jest ważnym elementem wyprawy. Pamiętam jak na samym początku w hostelu w Philadelphi grałem w grę po angielsku. Kompletnie nic nie rozumiałem, byłem zły i zdegustowany jednak wytrwałem do końca. Pokonałem swój lęk.
  • Za spryt w znajdowaniu dobry rozwiązań. Umysł pracuje cały czas, nie ma przerwy w myśleniu. Zawsze można kupić coś taniej, znaleźć lepsze rozwiązanie, inną drogę do celu.
  • Za konsekwentność w podejmowaniu decyzji. Do końca trzymałem się planu. Chociaż ostatnie punkty musiałem zmienić, to zanim to zrobiłem, przeanalizowałem wszystkie możliwości.
  • Otwartość serca. Dzięki temu poznałem tyle wspaniałych osób. Stworzyłem prawdziwe relacje. Zobaczyłem piękno w ludziach.
  • Wytrwałość w dążeniu do celu. Ostatni rok, gdy wiedziałem, że pojadę do Stanów Zjednoczonych, był okresem przygotowań. Oszczędzałem i odkładałem określoną sumę pieniędzy każdego miesiąca, codziennie uczyłem się kilku słów po angielsku, staranie dograłem wszystkie bieżące sprawy w Polsce. Wytrwale dążyłem do celu by móc doświadczać piękna podróży i być w pełni usatysfakcjonowanym.
  • Wyrażaniu siebie. Cieszę się, że odważyłem się napisać  relacje z podróży. Było to dla mnie inspirujące doświadczenie i mam nadzieje, że dzięki temu mogłem pomóc innym.

Pierwszy raz składam sobie gratulacje i klepie się po ramieniu. Dużo się zmieniło podczas tej wyprawy. To była podróż w głąb siebie, zrozumiałem że jestem lepszy niż myślałem. Mogę się pochwalić, czego wcześniej nie robiłem. Mogę zaufać sobie, jestem najlepszą wersją Michała Szczęśniaka.  Jestem Sobą…
Chciałem też podziękować wszystkim tym, którzy byli ze mną. Moim Ciociom, kuzynom, Dorocie, która martwiła się o mnie i pomagała mi jak siostra. Ludziom, których spotkałem na swojej drodze. Tym, którzy śledzili mojego bloga, było to dla mnie bardzo ważne aby móc się dzielić moimi przeżyciami. Dziękuje Wam i życzę podobnych doświadczeń, w odkrywaniu samego siebie.