Pierwszy raz korzystałem z usług portalu dla podróżujących (couchsurfing.org) w Stanach Zjednoczonych. Ideą tego programu jest spotykanie miłośników podróży, wymienianie się doświadczeniami, goszczenie ich w swoich domach. Wcześniej wysłałem kilka wiadomości, że będę chciał zwiedzić Philadelphie i potrzebuje się przekimać dwa dni. Odpisała Betty, że w tym czasie mogę zatrzymać się u niej. Było to dla mnie nowe doświadczenie, będę spał u osoby, której nie znam. Wieczorem dołączył do nas jej chłopak, zjedliśmy razem kolację i wspólnie poszliśmy na imprezę. Wylądowaliśmy na domówce, właściwie w imprezowym mieszkaniu. Wszystkie rekwizyty znajdujące się w tym miejscu, miały na celu ulepszyć zabawę. Miałem wrażenie, że koleś, który tu mieszka jest pasjonatem imprez. Przygotował: sztuczne peruki, kolorowe skarpetki, pisaki, gry planszowe itp. Było tak wiele gadżetów, że najbardziej wybredni byli zadowoleni.

Moją uwagę przykuła pewna gra, której celem zawodników było opić rywala. Zasady:

  • Drużyny 2 osobowe
  • Kubki wypełnionych do połowy piwem (w tym przypadku na 2 łyki)
  • Piłka do ping-ponga plus kubek z wodą
  • Stół o długości trzech metrów
  • Namaczasz piłkę w wodzie, aby była cięższa
  • Celujesz w środek kubków przeciwnika
  • Gdy trafisz, przeciwnik pije piwo do dna

Wygrywa ten zespół, który jako pierwszy trafi do wszystkich kubków. Przegrana drużyna pije piwo przeciwnika. Gra bardzo popularna w szkole średniej. Na tym przykładzie można zaobserwować jak różni się sposób myślenia Amerykanów od Polaków. Przegrałem i musiałem wypić piwo przeciwnika. Przekładając to na Polskie myślenie, to jednak wygrałem.

Właściciel miał pełną lodówkę piwa, każdy mógł się częstować. Widziałem gościa tylko na samym początku, później się okazało, że pojechał na inną imprezę. Na koniec ludzie posprzątali po sobie, do słoika wrzucili kasę za wypite piwko i grzecznie rozeszli się do domów. Byłem pod wrażeniem kultury picia alkoholu. W trakcie imprezy poznałem Luka, zaproponował mi, że pokaże mi miasto. Następnego dnia spędziliśmy cztery godziny chodząc po centrum Philadelphii. Okazał się dobrym kompanem, a do tego świetnym przewodnikiem