Jednym z moich ulubionych momentów chodzenia po górach w okresie jesiennym jest wejście do schroniska gdzie wszyscy podróżnicy siedzą przy rozpalonym kominku. Suszą przemoczone ubrania i buty, aby następnego dnia znowu wyruszyć. Wewnętrzny ogień palącego drewna ogrzewa całe pomieszczenie. Po ciężkim dniu trekkingu jest to idealne miejsce na odpoczynek. Nie ma tam telewizora, więc każdy wykorzystuje ten czas na swój sposób. Część osób gra na różnego rodzaju instrumentach. wewnętrzny ogieńW Południowej Ameryce zestawy muzyczne różnią się od Polski. Gitary są mniejsze, bo mają zaledwie pięćdziesiąt centymetrów. Przyrządy perkusyjne mają kształt dużego talerza, który przypomina statek kosmiczny i to wszystko najczęściej przeplata się dźwiękiem instrumentów dętych. Ci, którzy nie czują muzyki grają w gry planszowe. W całej tej atmosferze przy rozgrzanym kominku tworzy się wielka rodzina.  Na zewnątrz jest zimno i wieje silny wiatr, a w środku pomieszczenia wydobywa się wewnętrzny ogień dający poczucie bezpieczeństwa. W całym narodowym parku Torres del Paine jest kilka schronisk i wiele miejsc wyznaczonych na camping gdzie jest możliwość rozbicia swojego namiotu. Jak na światowe miejsce tułaczki turystów jest stosunkowo drogie. Wiele osób wybiera ekonomiczne rozwiązania, czyli spędza czas w schronisku, a na wieczór idzie spać do namiotu. Daje to możliwość schronienia, wzięcia ciepłego natrysku i dostępność do kuchni. Ja skorzystałem z takiego rozwiązania, ale nie uśmiechało mi się spać na zewnątrz i postanowiłem się zaprzyjaźnić z osobami, które tam pracują. Wykorzystałem swoje umiejętności skutecznej komunikacji i pozwolono mi spać przy kominku. Pierwszej nocy nie było dużo drewna i płomień zgasł w ciągu kilku godzin. Drugiego dnia zaopatrzyłem się większą ilość pniaków. Byłem zafascynowany tym widokiem, czułem jak płonę od środka, a żar jest we mnie. wewnętrzny ogieńDo kolejnego schroniska dotarłem wieczorem, wszystkie pomieszczenia były oświetlone, agregat chodził cały czas, a w środku nie było żadnej osoby. Obszedłem w koło cały budynek, wszystko było pozamykane na cztery spusty tylko jedna przybudówka była otwarta gdzie znajdował się kominek. Zrobiłem sobie jedzenie i cierpliwie czekałem na właściciela. Nikt się nie pojawił, więc rozpaliłem ogień w kominku i przyszykowałem sobie spanie. Złączyłem stoły i ustawiłem je blisko żaru, dzięki temu było mi cieplej. W nocy światła zgasły, ponieważ skończyło się paliwo w agregacie. Mój płomień w kominku żarzył się do rana, co dwie, trzy godziny dokładałem duży kawałek drewna.
Wewnętrzny ogień
płoną. Byłem bardzo zadowolony, zaoszczędziłem na noclegu a warunki uważam za dobre. wewnętrzny ogieńOstatnia bacówka była całkowicie zamknięta, nie mogłem w to uwierzyć, że coś takiego ma miejsce. Schroniska powinny być czynne cały rok, a tu informacja zapraszamy w przyszłym sezonie. Na moje szczęście jedno okno było otwarte. Długo się zastanawiałem czy wykorzystać tą okazję. Wskoczyłem do środka i rozgościłem się na całego. Byłem całkowicie sam w środku było wszystko, co w danym momencie potrzebowałem. Wyglądało to tak jakby ludzie, którzy tam pracowali pewnego dnia stwierdzili, że zamykamy i wracamy za sześć miesięcy, zostawiając cała spiżarkę, która mogłaby wykarmić ze sto osób. Większości produktów kończyła się data ważności, więc nie miałem skrupułów skosztować z ich specjałów. Rozpaliłem w kominku, ale to już był luksus ustawiłem sobie krzesła na nich położyłem duży materac, który przyniosłem z sąsiedniego pokoju do tego przygotowałem sobie ciepłą czekoladę. Leżąc patrzyłem w żar palącego drewna.
Nie wiem czy dobrze zrobiłem, wtedy czułem, że jest to słuszne posunięcie. Cieszyłem się chwilą, gdy mogłem patrzeć w płomień. Ten ogień był moim odbiciem. Uspakajał mnie. Zdałem sobie sprawę, że ja też mam w sobie wewnętrzny żar. Najważniejsze to nie pozwolić mu się wypalić. Dokładać do pieca i pielęgnować swój wewnętrzny ogień, bo on daje motywacje do działania. Ten blask rozświetla ciemność pokazuję drogę i daje możliwość spełniania się.