Na wyspie Chiloe mieszkają ludzie, których dzielimy na dwie grupy. Jedni osiedlają się tu dla piękna natury, lubiących spokój i ciszę. Drugą grupą są osoby mieszkające tu od samego początku, którzy znają tutejsze zwyczaje i legendę. Początkowo będąc w tym miejscu miałem wrażenie, że nie jest one przyjazne dla turystów. Traktowany, jak gringo chciałem jak najszybciej opuścić wyspę Chiloe, jednak ona miała inne plany, co do mnie. W Quellon z powodu złej pogody musiałem czekać dwa dni na kolejny prom i to wystarczyło żebym poznał tutejszą legendę. Rodowici mieszkańcy wierzą w istnienie mitologicznych bogów. W sumie mamy dwadzieścia trzy postacie, z czego tylko część jest dobra. Ja miałem okazję przyjrzeć się dokładnie czterem z nich. Zważywszy na okoliczności i pewien rodzaj żartu przypisaliśmy sobie ich imiona, a stało się to tak…

Na wyspie Chiloe poznałem człowieka o imieniu Pablo, który wyglądał jak lucyfer. Był ubrany w czarne ciuchy, a do tego miał okulary w tym samym kolorze. Prowadził lokalny biznes i każdy go tu znał, bo zasilał całe miasto sprzedając magiczną roślinę. Twierdził, że jest to medycyna potrzebna każdemu. Do tego mieszkał na wyspie bez prądu i bieżącej wody. Jego dom znajdował się w punkcie zero. Jest to strategiczny i końcowy fragment drogi ciągnącej się od Alaski przez Amerykę Północną i Południową, a kończący się w mieście Quellon. Mowa o drodze, która nazywa się „Para Amerykana”. Pablo przybrał imię bożka o imieniu Bruja, który jak był mały wiedział, że zostanie nauczycielem. Jest to postać tajemnicza i ekstremalna. Wczesnych latach swojego życia żywił się zepsutym jedzeniem i spała na cmentarzu. Przez czterdzieści nocy kąpał się w rzece pod wodospadem na znak tego, że się wyrzeka chrztu. Jego uczniowie przyjmują tą samą nazwę, co on, czyli Bruja. Tworzą grupy, a ich rodziny z szacunkiem odnoszą się do siebie. Kobiety również należą to tej sekty. Swoje dzieci chrztom za pomocą krwi. Wszystko przygotowują sami. Kąpią się pod zimnym prysznicem.

Trauco ma około osiemdziesięciu centymetrów i jest karłem o zniekształconym ciele, twarzy i stopach. Ma ogromne oczy i usta. Jest bardzo brzydki, ale ma w sobie dużo seksualności, a kobiety litują się na jego widok, ponieważ jest tak słodki. W tłumaczeniu przez moich znajomych sklasyfikowali go do kota z bajki Shrek. Zazwyczaj ma ze sobą siekierę z kamienia, co świadczy o tym, że jest bardzo silny. Żyje w lesie i je tylko warzywa i owoce. Jego bronią jest jego oddech, potrafi za pomocą dmuchnięcia zniekształcić i zdeformować lub przyczynić się do tego, że ofiara zwariuje albo na zawsze przestanie mówić. Kobiety uwielbiają tą postać, gdy go widzą są nim zainteresowane, chociaż jest brzydki. Mają sny erotyczne z Trauciem. Jego oddech działa na kobiety tak, że widzą w nim przystojniaka. Wykorzystując to zabiera je do lasu i się z nimi kocha. Nazajutrz kobiety są bez ubrania, zszokowane i w ciąży.  Na wyspie Chiloe to mi przypadł zaszczyt przyjąć jego imię, chociaż nie widziałem podobieństwa, no może za wyjątkiem tego, że jem warzywa i owoce. Lubię też uwodzić kobiety, ale o żadnej ciąży mi nic nie wiadomo.

Fiura to brzydka mała kobieta o długich czarnych włosach i ogromnych piersiach. Jest bardzo agresywna i do tego uwodzi mężczyzn.  Jej ciało jest trochę zdeformowane, a w szczególności dłonie i duży nos. Mieszka w lesie w zbiorniku wodnym, kąpie się w wodospadzie. Ubrana jest w czerwone ciuchy i żyje w samotność. Jeśli ktoś zakłuci jej spokój podglądając ją, a jej spojrzenie zderzy się z tą osobą to następuje zniekształcenie. W ten sposób upośledza zwierzęta, a dzieci przez nią mają problemy z chodzeniem. Jest niebezpieczna i należy zachować przy niej duży dystans. Zawsze jest gotowa na sex, uwodzi mężczyzn za pomocą swoich ogromnych piersi. Dominuje nad nimi i nie ma, co z nią konkurować, bo jest bardzo silna. W trakcie stosunku mężczyźni muszą mieć zamknięte oczy. Później zostawia ich i oni wariują. Jej imię przybrała Andrea z podobieństw wewnętrznych to na pewno długie czarne włosy i ogromne piersi.

Caleuche – statek, który porywa dobrych ludzi. W tym przypadku prom z wyspy Chiloe miasta Quellon do Puerto Cisnej. Nie jesteśmy dobrymi postaciami w tej historii, więc na pewno nas nie zabierze.

Cieszę się, że miałem okazję poznać wyspę Chiloe od innej strony. W każdej legendzie jest trochę prawdy. Porównać to można do naszych Bieszczad, gdzie zakapióry plątają się po ulicach, a w Cisnej w Siekierezadzie diabeł mówi dobranoc.
Pod spodem kilka zdjęć gdzie udało mi się uchwycić trochę folkloru tej wyspy Chiloe.