Dostać się na do Kennedy Central Space (NASA) bez samochodu to jak polecieć w kosmos.

W USA wszyscy poruszają się samochodem. Jest to najlepszy sposób transportu. Do dużych aglomeracji można dojechać autobusem (greyhound), a w centrum z reguły świetnie działa lokalna komunikacja. Natomiast, jeśli wybierasz się do mniejszych miast, to tak jakby się leciało w kosmos. Busy tam nie jeżdżą.

Można spróbować złapać „stopa”, co jest skuteczne, ale wymaga dużej wytrwałości i cierpliwości. W moim przypadku trwało to kilka godzin, a efekt tego był taki, że opaliłem sobie lewy profil stojąc bokiem do słońca. Prostszym rozwiązaniem jest wzięcie taksówki, jednak wtedy musimy liczyć się z dużymi kosztami. W grę wchodzi jeszcze wypożyczenie roweru albo spacer. Choć przeliczanie mil na kilometry nie odbywa się tak automatycznie jak obliczanie ceny w obcej walucie gdy jesteś na wakacjach z polską złotówką w większości przypadków też się nie opłaca. Przekonałem się o tym jak szedłem z dwudziestokilowym plecakiem pięć mil do najbliższego węzła komunikacyjnego.

Próbując się dostać do małego miasta najbliżej położonego przy centrum kosmicznym NASA zrozumiałem, że jest to nie lada wyzwanie. Poczułem się, jakbym to ja leciał w kosmos. Podróż trwała cały dzień. Najpierw maszerowałem z plecakiem dwie godziny do autostrady, później stałem z nadzieją zatrzymania jakiegoś samochodu, ale miejsce okazało się mało atrakcyjne i trzy godziny spędziłem w upalnym słońcu. W końcu mi się poszczęściło i jadąc kilkoma autami dotarłem do miejsca stosunkowo blisko punktu docelowego. Było już bardzo późno i wziąłem taksówkę do hotelu. Stąd już tylko rzut beretem tylko dwanaście mil. Na recepcji dowiedziałem się że, żadna komunikacja nie kursuje do NASA, można dojechać tam tylko taksówką. Miła pani sprawdziła mi u swoich znajomych taryfiarzy ile by kosztowała taka przyjemność. Cena w dwie strony zaczynała się od osiemdziesięciu dolarów. Stanowczo za dużo jak na mój budżet. Nie tracąc nadziei, uporczywie szukając sposobu dotarcia do celu. Wpadłem na pomysł, że wypożyczę rower. Skontaktowałem się ze swoim znajomym z internetu, z którym wcześniej meilowałem w sprawie noclegu. On mieszkał w tych okolicach i oferował swoją pomoc jak będę miał jakieś problemy. Chyba był trochę zdziwiony odczytując wiadomość z moim pytaniem: czy mógłbyś pożyczyć mi rower? W tym samym czasie w recepcji pojawiła się para Szwajcarów. Szybko się zaprzyjaźniłem i po krótkim dialogu okazało się że jutro jadą zwiedzać centrum kosmiczne. Dzięki temu udało mi się załatwić transport.

Jeśli czegoś naprawdę chcesz i dajesz z siebie wszystko by osiągnąć cel, wszechświat Ci pomaga. Kosmos to Twój świat. Od Ciebie zależy, czy będziesz umiał się w nim poruszać. Czasem cel jest daleko, ale jeśli się nie podajesz i potyczki traktujesz jak naturalne przeszkody, to jest on w zasięgu ręki.

Prezydent Kennedy za swojej kadencji powiedział: „Zdecydowaliśmy się w ciągu nadchodzących dziesięciu lat polecieć na Księżyc i dokonać innych rzeczy nie dlatego, że są łatwe, ale właśnie dlatego, że są trudne”