Od dwóch miesięcy mieszkam w Buenos Aires.  Spacerując po ulicach tego miasta zachwycam się pięknem starych kamienic, które przeplatającą się z nowoczesną architekturą. Daje to niesamowity kontrast. W historycznych kawiarniach ma się wrażenie, że czas się zatrzymał. Jestem zauroczony tym miejscem spędziłem tu cudowne chwile. W Buenos Aires większość rzeczy jest tu za darmo na przykład: teatr, kino, koncerty.  Co jakiś czas są organizowane wydarzenia promujące stolice. Miałem okazję zobaczyć największy pieróg mierzący osiemdziesiąt metrów. Ciągle się tu coś dzieje. Komunikacja jest dobrze zorganizowana i za pomocą metra czy pociągu można dojechać do każdego zakątka Buenos Aires. Dodatkowo istnieje możliwość korzystania z eko-rowerów, dzięki którym można się poruszać po mieście. Ta usługa jest całkowicie za darmo.

Jest też druga strona medalu tego miasta, co kilka dni w Buenos Aires organizowane są marsze. Głównie z powodu niezadowolenie mieszkańców z rządu, który sprawuje władzę. Argentyna jest w trakcie dużych zmian w systemie gospodarczym. Z tego powodu brakuje pracy i ludzie wychodzą na ulice. Ja szukałem zatrudnienia przez miesiąc i odzew słaby. Miałem jeden telefon w sprawie pracy. Pracowałem w restauracji Chińskiej.  Pierwszy dzień był na zasadzie próby, spisałem się dobrze, jednak nie miałem pozwolenia o pracę. Chciałem z nimi iść na jakieś porozumienie oznajmiając, że w trakcie kontroli możemy powiedzieć, że jesteśmy rodziną. Było to śmieszne, bo podobieństwa między chińczykami nie było żadnego.  Do tego słabo płacili i zostałem bez pracy.

Chcę dokończyć moją podróż i zrealizować plan, który sobie założyłem przed wyjazdem z Polski. Sprawa się komplikuje, bo pieniądze się kończą. W takich chwilach człowiek musi szukać nowych rozwiązań.  Często jest to związane z całkowita zmianą. Coś w stylu nauczenia się nowej umiejętności i zaczynania wszystkiego od nowa, a co za tym idzie pokonanie swoich lęków i zmierzenie się ze swoimi słabościami.

„Change is the only Constant”